niedziela, 26 października 2014

Wegańskie tabliczki czekolady szyte na miarę ;)

Czy nie macie czasem ochoty na inny smak czekolady? Nie tylko inny niż wegańska, czarna, 60, 70 czy 90% kakao, ale też inny niż wszystkie dostępne na półkach? Np. żeby była deserowa, ale z orzechami włoskimi? Jest na to sposób! Już dziś możecie zrobić w domu dowolną czekoladę, a potrzebna Wam będzie tylko tabliczka ulubionej marki oraz wybrane dodatki. Bo ja wiem - może nawet słone precelki?


Mi marzyła się wegańska wersja batoników z mlecznej czekolady z kawałkami korzennych ciasteczek speculoos, które produkuje pewna firma ze słonikiem w logo. Pomoc przyszła, jak to często w kulinarnym świecie bywa, z amerykańskich blogów kulinarnych, na których można znaleźć wiele odmian "chocolate bark", czyli czekoladowej kory. Robiła takie łakocie m. in. Martha Stewart, ale na różnych blogach można znaleźć mnóstwo innych propozycji.


Okazuje się, że wystarczy rozpuścić czekoladę, a następnie posypać ją czym tylko dusza zapragnie!



Dlatego kiedy trafiłam w sklepie na paczki ciasteczek korzennych, zaraz zaczęło mnie korcić, żeby z nimi  poeksperymentować.



Użyłam mieszanki ulubionej krakowskiej gorzkiej i czekolady deserowej z Lidla (taka z napisem Rainforest Alliance), ale oczywiście wybór należy do Was :) Anka jeszcze podrzuciła pomysł, żeby dodać orzechy laskowe, a  ja pomyślałam, żeby je podprażyć. I tak powstała nasza autorska tabliczka. A co będzie zawierać Wasza? Tu otwiera się pole do popisu!


Czekolada z ciasteczkami korzennymi i orzechami laskowymi

Składniki:
  • 200 g czarnej czekolady
  • 100 g uprażonych orzechów laskowych
  • kilka ciasteczek typu speculoos, pokruszonych na drobne kawałki

Oprócz tego będą potrzebne:
  • arkusz papieru do pieczenia
  • sztywna podkładka (np. taka plastikowa pod talerz, taca lub forma do pieczenia)
Przygotowanie:

  1. Ilość czekolady zależy od tego, ilu czekoladożerców akurat znajduje się w pobliżu - można rozpuścić nawet i 100 g, ale pamiętajcie, że będzie to niewielka porcja.
  2. Orzechy prażymy na suchej patelni, na średnim ogniu, aż zaczną pachnieć. Studzimy. Można jeszcze pozbawić je brązowych skórek, wkładając orzechy w ścierkę i energicznie je pocierając.
  3. Na podkładce układamy przycięty arkusz papieru do pieczenia.
  4. Roztapiamy czekoladę w kąpieli wodnej: wkładamy miskę z czekoladą do nieco większego naczynia z ciepłą wodą i mieszamy, aż czekolada się rozpuści.
  5. Wylewamy czekoladę na pergamin, a następnie posypujemy orzechami i okruchami ciasteczek (dużo!).
  6. Zostawiamy do zastygnięcia. Można ewentualnie ostrożnie przenieść czekoladę na podkładce do lodówki.
  7. Czekoladową taflę łamiemy na mniejsze kawałki, takie na jeden kęs.
  8. Zajadamy, gdy tylko przyjdzie czekoladowa potrzeba! 


Smacznego!
Magda

2 komentarze:

  1. Co za złośliwość! Jestem na diecie (wiecznej!). To wygląda jak wspaniale... chyba zrobię cheat day. Albo cheat week... :-P Mniam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za miły komentarz :)
    W końcu czekoladę robi się z kakao, a kakao to roślina, więc jedzenie czekolady to właściwie to samo co jedzenie warzyw ;)

    OdpowiedzUsuń