wtorek, 6 października 2015

Vegans, travelling, czyli jak NIE żywiłyśmy się jedynie bułkami z bananem przez 3 dni w Londynie :)

Wrociłyśmy jakiś czas temu z wakacji i teraz nie możemy się napatrzeć na zdjęcia na blogach i fejsbuczkach, gdzie to też kto nie był i czego to też nie jadł :) My się też trochę szwendałyśmy, bo udało nam się spędzić trzy dni w Londynie. Chociaż miałyśmy długą listę wegańskich miejsc-których-nie-można-przegapić, okazało się, że w trzy dni niestety nie da się z tego wiele obskoczyć. 


Z długaśniej listy zrealizowałyśmy tylko jeden punkt: Itadakizen, w którym jadłyśmy genialne sushi, pakorę, zupę miso i surówki. Mniam mniam mniam!

Poza tym, będąc w Londynie nawet tylko na taką dłuższą chwilkę, chciałyśmy też trochę pozwiedzać, więc jeżdżenie z jednego punktu, gdzie dawaliby śniadanie do drugiego miejsca z kawą i ciastkiem, żeby potem poturlać się na obiad, nie wchodziło w grę. Zresztą, poszłybyśmy chyba wtedy z torbami, i to zupełnie :)

I tak, trochę przez przypadek, naszym głównym punktem żywieniowym została sieć PRET A MANGER. Że nie wypada rozpisywać się o sieciówce na blogu o jedzeniu? Może i tak, może to w nienajlepszym guście, ale szczerze mówiąc, marzyłaby się nam taka sieciówka w Polsce, z względnie dostępnymi cenami. A, jeszcze co do samej nazwy Pret - nie dajcie się zmylić, sieć jest brytyjska, a francuska nazwa miała pewnie się po prostu dobrze kojarzyć z jedzeniem. Może też twórcy Pret wprowadzili w życie zasadę zaczerpniętą z  "Alicji w Krainie Czarów" - jeśli nie wiesz co powiedzieć, mów po francusku :) Serwowane jedzenie nijak nie jest francuskie, bo można tam zjeść i owsiankę, i zupę curry, i zawijane meksykańskie tortille.

PRET nie jest miejscem wegańskim, ale wszystkie produkty wegańskie są jasno oznaczone, i zawsze można znaleźć jakąś opcję dla roślinożerców. Dla nas zupełnym hitem okazały się zupy, sprzedawane w kubeczkach z przykrywką (jak kawa), naprawdę ciepłe i do tego dobrze przyprawione. Pyszne były też wegańskie kanapki i różne wrapy. Do tego fajnym rozwiązaniem dla osób w podróży są porcje pokrojonych i obranych owoców, których już nie trzeba przygotowywać w żaden sposób, można je jeść prosto z pudełka. No i jeszcze miłe zaskoczenie w porze śniadaniowej - owsianka na wodzie kokosowej, zapakowana w poręczny kubek, idealna żeby wziąć ją do torebki!


Rozmarzyłyśmy się - a gdyby coś podobnego naprawdę powstało w Polsce? Sieciówka ze świeżymi i pożywnymi gotowymi daniami? Dla tych z nas, którzy nie zawsze mają czas robić wszystko sami i "z fasoli", którzy gonią do pracy/na uczelnię albo z pracy/z uczelni i właśnie o takiej gorącej zupie marzą? Do tego ujęła nas strona graficzna, przemyślana od początku do końca, z zabawnymi obrazkami-kolażami na ścianach, szczegółowymi opisami na opakowaniach, a nawet informacją na serwetkach, by nie dać ich sobie za dużo wcisnąć. Marketing i pozytywny PR? Z pewnością, ale jeśli w dobrej sprawie, to czemu nie?


Po powrocie myślałam sobie, jak tu zaproponować jakieś szybkie i łatwe pomysły na wegańskie obiady. Za genialne danie uważam "bowl", czyli michę różności. Składniki gotujemy oddzielnie, po trochu, albo dobieramy z lodówki, w zależności od tego, co nam zostało z gotowania innych potraw. Co taka micha powinna zawierać, żeby była sycąca?
  • ziarna: kasze - jęczmienna, gryczana, jaglana, albo ryż - biały lub brązowy
  • pestki/ orzechy: słonecznik, sezam, dynia, migdały albo ulubione orzechy
  • strączki: fasole, soczewice, cieciorka (fajnie jest namoczyć sobie większa ilość, ugotować i potem zamrozić mniejsze porcje)
  • coś świeżego: sałata, szpinak, starta marchew, kiełki
  • coś ugotowanego: brokuł, kalafior, słodki ziemniak albo np. duszone grzyby

Żeby taką mieszankę różności zamienić w potrawę pełną gębą, dodajemy jeden z sosów, na które przepisy znajdzie w tym poście. I gotowe!

Micha nr 1:
  • quinoa - robi i za kaszę, i za białko
  • ugotowane: karczochbrokuł
  • świeże: sałatamarchew
  • ziarna: sezam
Micha nr 2:
  • kasza gryczana
  • biała fasola
  • ugotowane: brokuł, duszone kurki
  • świeże: sałata, pomidory
  • ziarna: może być dyniasłonecznik, fajnie będą też pasowały orzechy włoskie

    Smacznego!
    Magda

    Brak komentarzy:

    Prześlij komentarz